NAJWAŻNIEJSZE
NOTATKI Z KSIĄŻKI:
Zarządzanie energią, a nie czasem, jest gwarancją sukcesu w pracy i w życiu.
Autor: Jim Loehr, Tony Schwartz
NAJWAŻNIEJSZE
NOTATKI Z KSIĄŻKI:
Autor: Jim Loehr, Tony Schwartz
Autorzy przez wiele lat pracowali z najlepszymi sportowcami, dyrektorami i odkryli, że najlepsi z nich znali sekretny przepis. Wiedzieli, jak się zmusić, a potem zregenerować, zmusić, zregenerować. Przyjmijmy takie samo podejście w swoim życiu emocjonalnym, umysłowym, fizycznym i duchowym. Powinniśmy myśleć w kategoriach sprintów, a nie maratonów. Zaangażujmy się w pełni w to, co robimy, a później dajmy sobie czas na regenerację. Ale za każdym razem zmuszajmy się bardziej, idźmy dalej niż strefa komfortu, dokładnie tak, jak w przypadku dobrego planu ćwiczeń.
Wszystkie nasze myśli, emocje i zachowania mają swoje konsekwencje w energii.
Wydajność, zdrowie i szczęście mają źródło w zręcznym zarządzaniu energią.
By być w pełni zaangażowani musimy mieć energię fizyczną, emocjonalne powiązania, umysłowe skupienie i duchowe dopasowanie.
Zanurzmy się w misji, którą się zajmujemy.
Chęć do pracy rano i równie duża chęć, by wieczorem wrócić do domu – i umiejętność ustalenia jasnych granic pomiędzy jednym i drugim.
Profesjonalni sportowcy zwykle spędzają około 90 procent czasu na treningach, by być w stanie wydajnie działać przez 10 procent czasu. Ich całe życie jest podporządkowane zwiększaniu, podtrzymywaniu i odnawianiu energii, której potrzebują, by konkurować przez krótki, skupiony okres czasu. Z praktycznego punktu widzenia budują bardzo precyzyjne schematy zarządzania energią we wszystkich sferach życia – jedzeniu i spaniu; pracy i odpoczynku; przywoływaniu odpowiednich emocji; przygotowaniach umysłowych i skupianiu się; i regularnym łączeniu się misją, którą sobie ustalili.
Głównymi oznakami wydolności fizycznej jest siła, wytrzymałość, elastyczność i odporność. Takie same są oznaki wydolności emocjonalnej, umysłowej i duchowej.
Rozciąganie zwiększa elastyczność.
Emocjonalną elastyczność odzwierciedla możliwość swobodnego i odpowiedniego poruszania się w szerokim spektrum emocji zamiast sztywnego lub defensywnego reagowania.
Emocjonalna odporność to umiejętność odskakiwania od rozczarowań, frustracji, a nawet strat.
Umysłowa wytrzymałość to umiejętność skupiania się i koncentrowania przez dłuższy czas.
Umysłowa elastyczność charakteryzuje się zdolnością do przechodzenia pomiędzy tym, co racjonalne, i tym, co intuicyjne, oraz przyjmowaniem wielu punktów widzenia.
Duchową siłę odzwierciedla przywiązanie do największych wartości, bez względu na warunki, i trwanie przy nich nawet za cenę osobistych poświęceń.
Duchowa elastyczność przejawia się w tolerancji wobec wartości i przekonań, które różnią się od naszych, dopóki te wartości i przekonania nie przynoszą szkody innymi.
My także musimy nauczyć się biec przez życie serią sprintów – w pełni angażować się przez okresy czasu, a potem w pełni się wycofać i szukać regeneracji przed ponownym skokiem do boju.
By zwiększać zdolności, musimy zmuszać się powyżej zwykłych ograniczeń, trenować tak samo systematycznie, jak najlepsi sportowcy.
Budowanie „mięśni” w każdej dziedzinie naszego życia – od empatii i cierpliwości do koncentracji oraz od kreatywności do uczciwości i poświęcenia.
Na wszystkich poziomach rozwijamy się poprzez zwiększanie energii ponad nasze zwykłe ograniczenia i następującą potem regenerację. Jeśli wystawimy mięsień na zwykłe warunki, to nie urośnie. Właściwie z wiekiem będzie coraz słabszy. Czynnikiem ograniczającym w budowaniu jakichkolwiek „mięśni” jest to, że wielu z nas wycofuje się przy najmniejszym poczuciu dyskomfortu. Aby zaspokoić rosnące wymagania w naszym życiu, musimy nauczyć się systematycznie budować i wzmacniać mięśnie, gdy tylko nasze możliwości są niewystarczające. Każda forma stresu, która powoduje dyskomfort, daje nam możliwość zwiększenia naszych zdolności – fizycznie, umysłowo, emocjonalnie lub duchowo – pod warunkiem, że następuje po niej odpowiednia regeneracja.
Wola i dyscyplina wymagają popychania się do określonego zachowania.
Rytuał nas PRZYCIĄGA.
Siłą rytuałów jest to, że wykorzystujemy jak najmniejszą ilość świadomej energii.
Wyobraźmy sobie, że za każdym razem, gdy nie udało nam się w pełni skupić swojej uwagi na bieżącym zadaniu, naraziliśmy czyjeś życie. Bardzo szybko sposób, w jaki zarządzamy energią stanie się mniej negatywny, lekkomyślny i niedbały. Uważamy, że jesteśmy odpowiedzialni za sposób zarządzania swoim czasem, a przez to, nasze pieniądze. Musimy się nauczyć uważać samych siebie za przynajmniej równie odpowiedzialnych za to, jak zarządzamy swoją energią.
Tworzenie pozytywnych rytuałów jest najpotężniejszym sposobem, jaki wynaleziono, by efektywnie zarządzać energią w celu pełnego zaangażowania.
„Jak powinienem wykorzystywać energię w sposób zgodny z moimi największymi wartościami?”
Niemożliwe jest zapisanie kierunku zmian, jeśli nie będziemy w stanie szczerze ocenić tego, kim dzisiaj jesteśmy.
Spójrzmy Prawdzie w oczy. Oszukiwanie samych siebie co do swoich wyborów ma wpływ na ilość, jakość, siłę i skupienie naszej energii.
Na stronie poweroffullengagement.com [strona obecnie niedostępna] można zobaczyć skróconą wersję naszego Magazynu Pełnego Zaangażowania.
Niektóre z naszych istniejących nawyków pomagają nam przetrwać dzień, jednak zbierają swoje żniwo, jeśli chodzi o naszą wydajność, zdrowie i szczęście. Przykładem może być jedzenie fast foodów, by na chwilę dodać sobie energii.
Tworzenie rytuałów wymaga bardzo precyzyjnego określenia zachowania i wykonywania go w ściśle określonym czasie – motywowanego najważniejszymi wartościami.
Wielcy przywódcy są zarządcami energii organizacyjnej. Zaczynają od skutecznego zarządzania własną energią. Jako przywódcy, musza mobilizować, skupiać, inwestować, kierować, odnawiać i rozszerzać energię innych ludzi.
Potężne źródło energii można uzyskać dzięki kontaktowi z jasnym poczuciem celu.
Odłączony od najważniejszych wartości, nie miał wielkiej motywacji, by lepiej o siebie dbać lub kontrolować swój brak cierpliwości, a nawet bardziej cenić swój czas i skupiać uwagę.
Brak równowagi pomiędzy wykorzystywaniem i regeneracją energii: albo trenuje się zbyt dużo, albo za mało.
Zarówno przetrenowanie, jak i za mało intensywne trenowanie, mają konsekwencje w wydajności, łącznie z uporczywymi kontuzjami i chorobami, niepokojem, negatywnym nastawieniem i złością, problemami z koncentracją i utratą zapału.
Gdy zużywamy energię, opróżniamy zbiornik. Gdy ją regenerujemy, z powrotem go napełniamy. Zbyt wielkie zużycie energii bez wystarczającej regeneracji w końcu prowadzi do wypalenia się i załamania (nadużywaj i strać). Zbyt wiele regeneracji bez wystarczającego stresu prowadzi do zaniku i słabości (używaj albo strać).
Korzyści płynące ze zrównoważonego programu sprawności znacznie zmniejszają się już po jednym tygodniu nieaktywności – i zupełnie znikają już po zaledwie czterech tygodniach.
Emocjonalna głębia i odporność zależą od aktywnego zaangażowania w nasze uczucia i innych ludzi. Błyskotliwość umysłu zmniejsza się w przypadku braku stałego wyzwania intelektualnego. Ilość energii duchowej zależy od regularnego powracania do naszych najważniejszych wartości i przyjmowania na siebie odpowiedzialności za swoje zachowanie.
Zakładamy, że w niektórych dziedzinach możemy zużywać energię w nieskończoność – zwykle energię umysłową i emocjonalną – i że możemy działać skutecznie, nie poświęcając zbyt wiele energii na wszystko inne – zwykle chodzi o energię fizyczną i duchową.
W ciągu od szesnastu do dwudziestu sekund pomiędzy zdobytymi punktami w meczu, tempo uderzeń serca u najlepszych sportowców spada o aż dwadzieścia uderzeń na minutę. Tworząc bardzo wydajny i skupiony zwyczaj regeneracji, gracze ci znaleźli sposób, by uzyskać niezwykłą regenerację energii w bardzo krótkim czasie.
Wielu z nas traktuje życie jak maraton, który nie kończy się, dopóki nie skończy się na dobre.
Musimy nauczyć się ustalać punkty zatrzymania w naszym dniu, nienaruszalny okres, kiedy schodzimy z toru, przestajemy przetwarzać informacje i kierujemy naszą uwagę z osiągów na regenerację.
By zwiększać możliwości, musimy systematycznie wystawiać się na więcej stresu – po którym nastąpi odpowiednia regeneracja.
Na każdym poziomie rozwijamy się poprzez wykorzystywanie energii ponad zwykłe granice, i następującą potem regenerację.
Sęk w tym, że instynktownie unikamy zmuszania się do rzeczy, leżących poza naszą obecną strefą komfortu.
Najlepsze momenty w naszym życiu zwykle zdarzają się wtedy, gdy nasze ciało lub umysł są rozciągnięte do granic możliwości w dobrowolnym wysiłku osiągnięcia czegoś trudnego i wartego poświęcenia.
Największa satysfakcja wynika z naszej chęci wystawienia się na nowe wyzwania i zaangażowania się w nowe doświadczenia.
Chęć naruszenia naszych stref komfortu zależy po części od poziomu naszego podświadomego bezpieczeństwa. W zależności od tego, do jakiego stopnia zżerają nas niepokoje, jesteśmy mniej chętni, by wystawić się na jakikolwiek dyskomfort.
Stopniowe i zyskowne wystawianie na rosnące dawki stresu.
Rozmiar zbiornika naszej energii zależy od naszego oddychania, spożywanych pokarmów i tego, kiedy jemy, ilości i jakości snu, tego, jak często regenerujemy się w ciągu dnia oraz od poziomu naszej sprawności fizycznej.
Wdychanie powietrza podczas liczenia do trzech i wydychanie podczas liczenia do sześciu zmniejsza podekscytowanie i ucisza nie tylko ciało, ale także umysł i emocje.
Nawet, jeśli nie czujemy się świadomie głodni, jedzenie śniadania jest niezwykle ważne. Nie tylko zwiększa poziom glukozy we krwi, lecz także odpala metabolizm.
Częstotliwość jedzenia również ma wpływ na zdolność do pełnego zaangażowania się i zachowania wysokiej wydajności. Jedzenie w ciągu dnia pięciu-sześciu niskokalorycznych, bogatych w składniki odżywcze „posiłków” zapewnia stałe uzupełnianie energii. Nawet najbardziej bogate w energię posiłki nie zasilą działania przez cztery do ośmiu godzin, którym często pozwalamy upłynąć pomiędzy posiłkami
Przekąski pomiędzy posiłkami powinny mieć od 100 do 150 kalorii i znowu powinniśmy sięgać po niskoglikemiczne pokarmy, jak orzechy, ziarna słonecznika i owoce.
Zmiany energii, których doświadczamy, są związane z ultra dobowym cyklem, który reguluje fizjologiczne oznaki czujności w okresach od 90 do 120 minut.
Cztery tygodnie zajęło mu zamknięcie się w tych nowych rytuałach, tak, że zaczęły go widocznie przyciągać.
Zalecany protokół ćwiczeń to dwadzieścia do trzydziestu minut ciągłych ćwiczeń przez trzy do pięciu dni w tygodniu, na poziomie 60 do 85 procent maksymalnego pulsu.
Sprint, wchodzenie i schodzenie po schodach, jazda na rowerze, a nawet podnoszenie ciężarów, pod warunkiem, że efektem jest rytmiczne podnoszenie i obniżanie pulsu.
Szczepienie przeciwko stresowi występuje tylko wtedy, gdy intensywność stresu jest na optymalnym poziomie – wystarczająco wysokim, by aktywować system psychologiczny i biologiczny danej osoby, ale na tyle niskim, by nie przytłaczał tej osoby. Jeśli poziom stresu nie jest wystarczająco wysoki, szczepienie nie będzie mieć miejsca; jeśli poziom stresu jest zbyt wysoki, wystąpi uczulenie na stres i osoba prawdopodobnie będzie działać mniej skutecznie, gdy znów będzie zestresowana. Krótko mówiąc, minimalizowanie lub unikanie stresu ma równie niszczący wpływ, co zbyt duża ilość stresu bez regeneracji.
Naukowcy zbadali skutki leżenia w łóżku w przypadku 16 000 pacjentów z piętnastoma różnymi dolegliwościami medycznymi. Okazało się, że pacjenci nie korzystali szczególnie na przedłużonym leżeniu w łóżku, bez względu na ich dolegliwości. Wręcz przeciwnie, leżenie w łóżku zwykle opóźniało wyzdrowienie i w niektórych przypadkach wyrządzało pacjentom dalszą krzywdę. Te wnioski miały zastosowanie w dolegliwościach, na które od dawna zalecano leżenie w łóżku, łącznie z bólami krzyża czy powrotem do zdrowia po zawale.
Nigdy nie udało mu się wytrwać przy programie ćwiczeń na tyle długo, by czerpać z niego jakiekolwiek korzyści.
Poświęcenie się programowi ćwiczeń na sześćdziesiąt dni – górny limit czasu, który jest zwykle potrzebny, byśmy przyzwyczaili się do nowego rytuału.
Kluczem do każdego nowego programu ćwiczeń jest powolne rozpoczęcie i przyrostowy rozwój.
Monitorowanie pulsu i puls docelowy. Mógł osiągnąć ten puls dzięki szybkiemu chodzeniu. Utrzymywał go przez 60 sekund, a potem zwalniał, dopóki jego puls nie spadł do 90.
Powtarzał tę kolejność góra-dół przez kolejne dwadzieścia minut. Zamiast ciągle się zmuszać przez dwadzieścia czy dwadzieścia pięć minut, uczył swoje ciało tolerowania stresu i wydajnej regeneracji.
Inteligencja emocjonalna to po prostu zdolność do umiejętnego zarządzania emocjami w celu zachowania wysokiego poziomu pozytywnej energii i pełnego zaangażowania. Praktycznie rzecz biorąc, najważniejszymi „mięśniami” lub kompetencjami, które napędzają pozytywne emocje, są pewność siebie, samokontrola (samoregulacja), umiejętności społeczne (skuteczność interpersonalna) i empatia. Mniejsze, wspomagające „mięśnie” to cierpliwość, otwartość, zaufanie i radość.
Gdy nasze emocjonalne mięśnie są słabe lub niewystarczająco rozwinięte, by spełnić oczekiwania – jeśli na przykład brak nam pewności siebie lub mamy za mało cierpliwości – musimy systematycznie zwiększać zdolności poprzez wynajdywanie rytuałów, które przepchną nas dalej niż obecna zdolność, a następnie regenerację.
Epidemiolog, David Snowdon, zbadał 678 starszych zakonnic, które miały napisać osobisty esej, gdy wstąpiły do zakonu mając niewiele ponad 20 lat. Te zakonnice, w których pracach przeważały pozytywne emocje (szczęście, miłość, nadzieja, wdzięczność i zadowolenie) zwykle wiodły dłuższe i bardziej produktywne życie. Zakonnice z największą liczbą zdań z pozytywnymi emocjami były narażone na połowę ryzyka śmierci w jakimkolwiek wieku w porównaniu do tych, które miały najmniejszą liczbę takich zdań.
Podejmujmy się działań po prostu dlatego, że są przyjemne i emocjonalnie odżywcze.
Trzymanie się takiego fizycznego zwyczaju pomogło mu zakotwiczyć się w poczuciu normalności i zapewniło emocjonalną regenerację każdego dnia.
Swobodna rozmowa z nowymi przyjaciółmi. Zaczęła być równie zaangażowana w ich życie, jak oni w jej.
Prawdziwa empatia wymaga zrezygnowania z własnych celów, przynajmniej na jakiś czas.
Wszystkie cnoty są ze sobą związane. Szczerość bez współczucia, na przykład, staje się okrucieństwem.
By działać w pełni swoich możliwości, musimy być w stanie podtrzymać koncentrację i bardziej elastycznie przesuwać się pomiędzy ogółem i szczegółem, jak również skupieniem wewnętrznym i zewnętrznym.
Najważniejszymi mięśniami pomocniczymi, które napędzają optymalną energię umysłową są umysłowe przygotowanie, wizualizacja, afirmacja, efektywne zarządzanie czasem i kreatywność.
Agenci, którzy osiągnęli wyniki w górnych 10 procentach pod względem optymizmu sprzedawali 88 procent więcej od tych, którzy byli w najbardziej pesymistycznych 10 procentach.
Da Vinci napisał: „Bardzo dobrym planem jest, raz na jakiś czas, oddalenie się i relaks… Gdy wrócimy do pracy, nasza ocena będzie pewniejsza, ponieważ ciągła praca powoduje, że tracimy umiejętność oceniania.”
Kolejne kroki procesu kreatywnego. Powszechnie wyróżnia się obecnie pięć etapów: pierwszy wgląd, nasycenie, wylęganie, oświecenie i weryfikacja.
Najwyższa forma kreatywności zależy od rytmicznych ruchów pomiędzy zaangażowaniem i jego brakiem, myśleniem i odpuszczaniem, działaniem i odpoczynkiem.
Wystawianie się na krótkotrwały stres może na przykład stymulować przypływy adrenaliny, które faktycznie polepszają pamięć.
Japoński neurobiolog opracował dla grupy młodych ludzi program trzydziestominutowego joggingu, dwa-trzy razy w tygodniu. Gdy przetestował ich pod koniec dwunastego tygodnia ćwiczeń pod kątem umiejętności zapamiętywania ich wyniki, a także prędkość ukończenia testów, znacznie się polepszyły. W równym stopniu te korzyści zniknęły niemal natychmiast, gdy zaprzestali ćwiczeń.
Najważniejszym mięśniem, który napędza energię duchową jest charakter – odwaga i przekonanie, by żyć według swoich wartości, nawet jeśli wiąże się to z osobistym poświęceniem i trudnościami. Pomocnicze mięśnie duchowe to pasja, poświęcenie, uczciwość i szczerość. Duchową energię podtrzymuje zrównoważenie poświęcenia dla innych z odpowiednią troską o siebie.
Brak kontaktu z zajmującym poczuciem celu ograbiło go z pasji i jakiegokolwiek poczucia kierunku.
Rozwijanie duchowych zdolności wymaga podporządkowania własnych potrzeb czemuś poza naszym zainteresowaniem samymi sobą. Ponieważ często postrzegamy własne potrzeby jako pilne, odwrócenie od nich uwagi może wywołać bardzo prymitywne obawy dotyczące przetrwania. „Jeśli naprawdę skupię swoją uwagę na innych, kto będzie uważał na mnie?” – martwimy się. Odsunięcie na bok własnych korzyści w celu służenia innym ludziom lub ważnej sprawie jest oznaką odwagi.
Ludzie tak naprawdę nie potrzebują stanu bez napięcia, lecz walki i starań, by osiągnąć warty poświęcenia cel.
„Jesteśmy dużo lepsi niż nam się wydaje. Mamy nieuświadomione zdolności, które czasami pojawiają się tylko w kryzysie. Więc jeśli istnieje jakiś cel w takim cierpieniu, jakim jest rak, myślę, że musi to być po to, by nas ulepszyć.” – Lance Armstrong
Stajemy się w pełni zaangażowani tylko wtedy, gdy czujemy, że to, co robimy, naprawdę ma znaczenie.
Cel działania tworzy cel przeznaczenia.
Weźmy kogoś, kogo głęboko szanujemy. Opiszmy trzy cechy, które najbardziej podziwiamy w tej osobie.
Twórzmy wizję tego, jak zamierzamy inwestować swoją energię.
By zapewnić inspirację, cel musi być wzniosły, ambitny, nawet trochę zbyt ambitny. Musi być realistyczny, konkretny i osobisty.
„Każdy rodzaj uzależnienia jest zły” – pisał Carl Jung – „bez względu na to, czy to narkotykiem jest alkohol, morfina czy idealizm.”
Zwodzimy samych siebie, by chronić naszą samoocenę – obraz tego, kim jesteśmy, lub kim chcielibyśmy być.
Intelektualizacja to sposób na kognitywne przyjęcie prawdy, bez emocjonalnego doświadczania jej wpływu.
Jednak dlaczego liderzy, którzy osiągnęli największe sukcesy, konsekwentnie najbardziej unikali rozgłosu, byli skromni i chętnie dzielili się uznaniem? Po części to ich skromność dała innym możliwość rozkwitu.
Sukces każdego dużego przedsięwzięcia zależy od nadania ludziom poczucia własności i sprawienia, by czyli się doceniani i cenni. Autentyczna skromność oznaczała także, że ci liderzy byli otwarci na przeciwstawiające się ich poglądom opinie innych i możliwość, że ich własne poglądy nie zawsze musiały być prawdziwe. Byli na tyle pewni siebie, by móc się mylić, nie czując przy tym, że ich pozycja zostanie naruszona.
„Poprośmy kogoś o podanie opisu osobowości, którą uważa za najbardziej nikczemną, najbardziej niemożliwą do zniesienia i znienawidzoną” – pisze Edward Whitmont – „a poda opis własnych stłumionych cech osobowości… Te cechy są dla niego tak niemożliwe do zaakceptowania właśnie dlatego, że przedstawiają jego stłumioną stronę; tylko z tym, czego nie możemy zaakceptować w nas samych, nie możemy pogodzić się w innych.”
Jak w przypadku wszystkich naszych „mięśni” nieużywana samoświadomość zanika, i pogłębia się, gdy przełamujemy opór, by zobaczyć więcej prawdy. Codziennie zapominamy o niektórych aspektach nas samych. Tak samo, jak musimy wracać do siłowni i podnosić ciężary, przełamywać opór, aby utrzymać lub zwiększyć siłę, musimy też stale rzucać światło na te aspekty, których wolelibyśmy nie widzieć, aby zwiększać swoje umysłowe, emocjonalne i duchowe zdolności.
Jeśli chodzi o poznawanie prawdy, zbyt duża dawka może być przytłaczająca, a nawet destrukcyjna. Niektóre prawdy są zbyt nie do zniesienia, jeśli przyjąć je wszystkie naraz.
Ivan Lendl zdecydowanie nie był najbardziej uzdolnionym fizycznie tenisistą swojej epoki, ale przez pięć lat był graczem numer jeden na świecie. Jego przewagą była stworzona przez niego rutynowość. Jego codzienność toczyła się według podobnego schematu w każdej dziedzinie życia. Stworzył rygorystyczny program ćwiczeń poza kortem, wśród nich sprinty, biegi krótkodystansowe, długie trasy rowerowe i ćwiczenia siłowe. Regularnie wykonywał ćwiczenia baletowe przy drążku, by poprawić równowagę i wdzięk. Przeszedł na niskotłuszczową, bogatą w złożone węglowodany dietę i jadł o ściśle określonych porach. Lendl codziennie wykonywał także ćwiczenia na umysłowe skupienie, by poprawić koncentrację – i regularnie wprowadzał nowe, by upewnić się, że wciąż są dla niego wyzwaniem. W trakcie turniejów wyraźnie instruował rodzinę i przyjaciół, żeby nie obciążali go problemami, które mogłyby odwrócić jego uwagę od zadania. Cokolwiek robił, był albo w pełni zaangażowany, albo strategicznie wycofany. Drobiazgowo wyznaczał sobie nawet czas na relaks i regenerację, uwzględniając rekreacyjną grę w golfa, codzienne popołudniowe drzemki i regularnie zaplanowane masaże. Na korcie, podczas meczy, polegał na kolejnym zestawie rytuałów, by być skoncentrowanym i skupionym, łącznie z wizualizacją punktów, zanim je zdobędzie i przestrzeganiem tego samego, wielokrokowego rytuału za każdym razem gdy podchodził do linii, by zaserwować.
Logiczne jest założenie, że Lendl osiągnął mistrzostwo po części dlatego, że miał niezwykłą siłę woli i dyscyplinę. Prawdopodobnie tak nie jest. Rosnąca liczba naukowców sugeruje, że zaledwie 5 procent naszego zachowania jest świadomie kontrolowane przez nas samych. Jesteśmy więźniami nawyków i aż 95 procent tego, co robimy dzieje się automatycznie lub w wyniku potrzeby lub zaniepokojenia. Lendl genialnie i instynktownie rozumiał potęgę pozytywnych rytuałów – precyzyjnych, świadomie nabytych zachowań, które automatyzują się w naszym życiu, napędzane głębokim poczuciem celu.
Siła rytuałów pozytywnej energii tkwi w trzech poziomach. Pomagają nam upewnić się, że skutecznie zarządzamy energią, by służyła misji, którą się zajmujemy. Zmniejszają potrzebę polegania na ograniczonej świadomej woli i dyscyplinie w celu podjęcia działania. Wreszcie, rytuały to potężny środek, dzięki któremu zamieniamy wartości i priorytety w działaniu – ucieleśniamy to, co ma dla nas największe znaczenie w codziennym zachowaniu.
Rytuały pełnią rolę zakotwiczenia, zapewniając, że nawet w najtrudniejszych warunkach będziemy nadal wykorzystywać energię tak, by służyła wartościom, które cenimy najbardziej.
Za każdym razem, gdy bierzemy udział w rytuale, wyrażamy swoje przekonania, albo słownie, albo mniej bezpośrednio.
Wspomagająca siła rytuałów pochodzi z oszczędzania energii. „Nie powinniśmy kultywować nawyku myślenia o tym, co robimy.”
Postęp cywilizacji następuje dzięki zwiększeniu liczby operacji, które możemy wykonywać bez myślenia o nich.
Dyscyplina, sugeruje POPYCHANIE samych siebie do działania, w przeciwieństwie do dobrego rytuału, który nas CIĄGNIE. W pewnym sensie czujemy się gorzej, jeśli tego nie zrobimy.
Możliwe jest strategiczne powiększenie mięśnia samokontroli. W tym przypadku ma zastosowanie taki sam program ćwiczeń. Ćwiczymy samokontrolę, empatię lub cierpliwość ponad zwykłe ograniczenia, a potem poświęcamy czas na resztę, a te mięśnie stają się coraz silniejsze.
Zmiana z mentalności maratończyka na mentalność sprintera.
Ponieważ Peter powiedział nam, że najbardziej świeżo czuje się wcześnie rano, poleciliśmy mu rozpoczynać dzień pracy o 6.30 i pisać przez dziewięćdziesiąt minut, zanim zacznie robić cokolwiek innego. O 8.00 Peter robił przerwę na śniadanie z żoną. Wracał do pracy o 8.30 i pisał bez przerwy do 10.00. Wtedy robił sobie dwudziestominutową przerwę regeneracyjną – dziesięć minut treningu z lekkimi ciężarkami i dziesięć minut medytacji. Jadł również kawałek jakiegoś owocu albo garść orzechów zanim wracał do biurka. Trzecia sesja pisania następowała od 10:30 do południa, kiedy to Peter szedł biegać, a potem jadł lunch. Przez te 4,5 godziny skupionej pracy rano Peter był w stanie napisać niemal dwa razy więcej niż w poprzednich latach, siedząc przy biurku aż do dziesięciu godzin.
Jeśli nasze rytuały stają się zbyt sztywne, niezmienne i liniowe, konsekwencją jest nuda, wycofanie się, a nawet zmniejszona pasja i produktywność.
Mocno trzymajmy się swoich rytuałów, gdy presja w naszym życiu grozi zepchnięciem nas z obranej ścieżki i od czasu do czasu analizujmy je i zmieniajmy tak, by były świeże.
W tworzeniu efektywnych rytuałów zarządzania energią istnieje kilka kluczowych elementów, ale żaden z nich nie jest tak ważny jak dokładne czasowanie i precyzja zachowań przez trzydzieści do sześćdziesięciu dni okresu przyswajania.
Dokładne czasowanie i precyzja zachowań drastycznie zwiększa prawdopodobieństwo sukcesu.
Dzięki określeniu, kiedy, gdzie i jak będzie występować zachowanie, nie musimy myśleć zbyt wiele o jego wykonaniu.
Im mniej muszą myśleć ludzie w niesprzyjających warunkach, tym lepiej.
Twórzmy rytuały rozwijające się – skupmy się na jednej znaczącej zmianie naraz i ustalmy możliwe do osiągnięcia cele na każdym etapie procesu.
Twórzmy codzienny dziennik odpowiedzialności. To ćwiczenie może być po prostu zaznaczaniem odpowiedzi „tak” lub „nie” na arkuszu trzymanym obok łóżka.