You Are Not So Smart.

Why You Have Too Many Friends on Facebook, Why Your Memory Is Mostly Fiction, and 46 Other Ways You're Deluding Yourself

NAJWAŻNIEJSZE
NOTATKI Z KSIĄŻKI:

Autor: David McRaney

> you are-not-so-smart

Wspaniałe pod­su­mo­wa­nie 46 błę­dów poznaw­czych. Wiele z nich było oma­wia­nych w takich książ­kach, jak Potęga Irracjonalności , ale jeśli nie czy­ta­li­ście ich, to jest wspa­nia­ła książ­ka na począ­tek. W prze­ciw­nym wypad­ku jest to dobre przy­po­mnie­nie, war­te prze­czy­ta­nia.

1 Torowanie

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wiemy, kie­dy ktoś lub coś ma na nas wpływ i jak to wpły­wa na nasze zacho­wa­nie.

PRAWDA: Jesteśmy nie­świa­do­mi cią­głych bodź­ców, któ­re odbie­ra­my od idei ufor­mo­wa­nych w naszym nie­świa­do­mym umy­śle.


2 Konfabulacja

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wiemy, kie­dy okła­mu­je­my samych sie­bie.

PRAWDA: Często nie mamy poję­cia o naszych moty­wa­cjach i nie zda­jąc sobie z tego spra­wy two­rzy­my fik­cyj­ne histo­rie, by wyja­śnić swo­je decy­zje, emo­cje i prze­szłość.


3 Efekt potwier­dze­nia

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Nasze opi­nie są wyni­kiem wie­lu lat racjo­nal­nej, obiek­tyw­nej ana­li­zy.

PRAWDA: Nasz opi­nie są wyni­kiem wie­lu lat zwra­ca­nia uwa­gi na infor­ma­cje, któ­re potwier­dza­ją to, w co wie­rzy­my i jed­no­cze­sne­go igno­ro­wa­nia infor­ma­cji, któ­re pod­wa­ża­ją wcze­śniej powzię­te zało­że­nia.


4 Efekt pew­no­ści wstecz­nej

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Po tym, jak nauczy­my się cze­goś nowe­go, pamię­ta­my, że kie­dyś cze­goś nie wie­dzie­li­śmy lub nie mie­li­śmy racji.

PRAWDA: Często ana­li­zu­jąc rze­czy, któ­rych się wła­śnie dowie­dzie­li­śmy, stwier­dza­my, że od począt­ku to wie­dzie­li­śmy lub wie­rzy­li­śmy, że tak jest.


5 Naginanie fak­tów do teo­rii [ang. Texas sharp­sho­oter fal­la­cy]

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Ustalając przy­czy­ny i skut­ki bie­rze­my pod uwa­gę loso­wość.

PRAWDA: Mamy skłon­ność do igno­ro­wa­nia loso­wych przy­pad­ków, gdy wyni­ki wyda­ją się mieć zna­cze­nie, albo gdy chce­my, by loso­we zda­rze­nie mia­ło zna­czą­cą przy­czy­nę.


6 Prokrastynacja

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Odkładamy rze­czy na póź­niej, ponie­waż jeste­śmy leni­wi i nie potra­fi­my dobrze zarzą­dzać cza­sem.

PRAWDA: Prokrastynację napę­dza sła­bość poja­wia­ją­ca się w obli­czu impul­su i bra­ku myśle­nia o myśle­niu.


7 „Ucieczka do nor­mal­no­ści” [ang. nor­mal­cy bias]

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: W obli­czu kata­stro­fy włą­cza się u nas instynkt samo­za­cho­waw­czy i pani­ku­je­my.

PRAWDA: Często w sytu­acji kry­zy­so­wej sta­je­my się nie­na­tu­ral­nie spo­koj­ni i uda­je­my, że wszyst­ko jest w porząd­ku.


8 Introspekcja

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wiemy, dla­cze­go lubi­my rze­czy, któ­re lubi­my, lub dla­cze­go czu­je­my się tak, jak się czu­je­my.

PRAWDA: Źródło pew­nych sta­nów emo­cjo­nal­nych jest dla nas nie­do­stęp­ne, i jeśli zosta­nie­my zmu­sze­ni do ich wyja­śnie­nia, po pro­stu coś zmy­śli­my.


9 Heurystyka dostęp­no­ści

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Z nasta­niem mass mediów na pod­sta­wie sta­ty­styk i fak­tów zaczerp­nię­tych z wie­lu przy­kła­dów rozu­mie­my, jak dzia­ła świat.

PRAWDA: Dużo bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że uwie­rzy­my w powszech­ność jakiejś rze­czy, jeśli uda­ło nam się zna­leźć zale­d­wie jeden jej przy­kład, a dużo mniej praw­do­po­dob­ne jest, że uwie­rzy­my w coś, cze­go nigdy wcze­śniej nie widzie­li­śmy albo o czym nie sły­sze­li­śmy.


10 Efekt prze­chod­nia

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Gdy komuś dzie­je się krzyw­da, ludzie spie­szą, by mu pomóc.

PRAWDA: Im więk­sza licz­ba osób jest świad­kiem cier­pie­nia, tym mniej praw­do­po­dob­ne jest, że któ­ra­kol­wiek z nich udzie­li pomo­cy.


11 Efekt Krugera-Dunninga

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Możemy prze­wi­dzieć, jak sobie pora­dzi­my w każ­dej sytu­acji.

PRAWDA: Ogólnie rzecz bio­rąc, dość kiep­sko idzie nam oce­na swo­jej kom­pe­ten­cji i stop­nia trud­no­ści skom­pli­ko­wa­nych zadań.


12 Apofenia

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Niektóre zbie­gi oko­licz­no­ści są tak cudow­ne, że musza mieć zna­cze­nie.

PRAWDA: Zbiegi oko­licz­no­ści to nor­mal­na część życia, nawet te, któ­re wyda­ją się cudow­ne. Jakiekolwiek przy­pi­sy­wa­ne im zna­cze­nie bie­rze się z naszej gło­wy.


13 Lojalność wobec mar­ki

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wolimy te rze­czy, któ­re mamy od tych, któ­rych nie mamy, ponie­waż pod­ję­li­śmy racjo­nal­ny wybór, gdy je kupo­wa­li­śmy.

PRAWDA: Wolimy te rze­czy, któ­re posia­da­my, ponie­waż racjo­na­li­zu­je­my swo­je poprzed­nie wybo­ry, by chro­nić swo­ją toż­sa­mość.


14 Argument auto­ry­te­tu

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Bardziej przej­mu­je­my się rze­tel­no­ścią infor­ma­cji niż tym, kto je prze­ka­zu­je.

PRAWDA: Status i wia­ry­god­ność danej oso­by mają ogrom­ny wpływ na nasze postrze­ga­nie wia­do­mo­ści prze­ka­zy­wa­nych przez tę oso­bę.


15 Argument igno­ran­cji

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Gdy nie potra­fi­my cze­goś wyja­śnić, sku­pia­my się na tym, co potra­fi­my udo­wod­nić.

PRAWDA: Gdy nie jeste­śmy cze­goś pew­ni, jeste­śmy bar­dziej skłon­ni do zaak­cep­to­wa­nia dziw­nych wyja­śnień.


16 Sofizmat roz­sze­rze­nia – „ata­ko­wa­nie cho­cho­ła”

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Gdy się kłó­ci­my, sta­ra­my się trzy­mać fak­tów.

PRAWDA: W każ­dej kłót­ni złość będzie kusić nas do prze­for­mu­ło­wa­nia opi­nii prze­ciw­ni­ka.


17 Argumentum ad homi­nem

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jeśli nie może­my komuś ufać, powin­ni­śmy igno­ro­wać jego twier­dze­nia.

PRAWDA: To, co ktoś mówi, i dla­cze­go to mówi, powin­no być oce­nia­ne oddziel­nie.


18 Fenomen spra­wie­dli­we­go świa­ta

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Ludzie, któ­rzy prze­gry­wa­ją w grze życia musie­li zro­bić coś nie tak, by na to zasłu­żyć.

PRAWDA: Spadkobiercy wiel­kich for­tun czę­sto nie robią nic, by żeby je otrzy­mać, a złym ludziom czę­sto uda­je się unik­nąć kon­se­kwen­cji swo­ich czy­nów.


19 Gra w dobra publicz­ne

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Możemy stwo­rzyć sys­tem bez żad­nych regu­la­cji, w któ­rym wszy­scy będą przy­czy­niać się dla dobra spo­łecz­no­ści, wszy­scy sko­rzy­sta­ją i wszy­scy będą szczę­śli­wi.

PRAWDA: Bez jakiejś for­my regu­la­cji, lenie i oszu­ści znisz­czą sys­tem eko­no­micz­ny, ponie­waż ludzie nie chcą czuć się jak fra­je­rzy.


20 Gra ulti­ma­tum

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Akceptujemy lub odrzu­ca­my ofer­tę opie­ra­jąc się na logi­ce.

PRAWDA: Gdy cho­dzi o zawie­ra­nie umów, decy­zje opie­ra­my na swo­im sta­tu­sie.


21 Efekt horo­sko­po­wy

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jesteśmy scep­tycz­nie nasta­wie­ni do ogól­ni­ków.

PRAWDA: Jesteśmy skłon­ni wie­rzyć, że nie­ja­sne stwier­dze­nia i prze­wi­dy­wa­nia są praw­dzi­we, szcze­gól­nie, jeśli są pozy­tyw­ne i doty­czą nas oso­bi­ście.


22 Indoktrynacja sekt

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jesteśmy zbyt mądrzy, by zapi­sać się do sek­ty.

PRAWDA: Sekty są peł­ne ludzi takich, jak my.


23 Myślenie gru­po­we

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Łatwiej jest roz­wią­zać pro­ble­my, gdy gru­pa ludzi zbie­rze się razem i prze­dys­ku­tu­je roz­wią­za­nia.

PRAWDA: Chęć osią­gnię­cia kon­sen­su­su i unik­nię­cia kon­fron­ta­cji opóź­nia postęp.


24 Bodziec ponadnor­mal­ny

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Mężczyźni, któ­rzy upra­wia­ją seks z lal­ka­mi Real Doll są nie­nor­mal­ni, a kobie­ty, któ­re wycho­dzą za mąż za osiem­dzie­się­cio­let­nich miliar­de­rów lecą na kasę.

PRAWDA: Zarówno lal­ki Real Doll, jak i pod­sta­rza­li lowe­la­si to bodź­ce ponadnor­mal­ne.


25 Heurystyka afek­tyw­na

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Kalkulujemy zysk i ryzy­ko, i zawsze decy­du­je­my się mak­sy­ma­li­zo­wać zyski i mini­ma­li­zo­wać stra­ty.

PRAWDA: Polegamy na emo­cjach, któ­re mówią nam, co jest dobre, a co złe, ogrom­nie prze­ce­nia­my zyski i mamy skłon­ność do trzy­ma­nia się pierw­sze­go wra­że­nia.


26 Liczba Dunbara

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: W naszej gło­wie znaj­du­je się wizy­tow­nik z imio­na­mi i twa­rza­mi wszyst­kich, któ­rych kie­dy­kol­wiek pozna­li­śmy.

PRAWDA: Możemy nawią­zać i utrzy­my­wać zna­jo­mość tyl­ko z oko­ło 150 oso­ba­mi naraz.


27 Sprzedawanie się

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Zarówno kon­sump­cjo­nizm, jak i kapi­ta­lizm są pod­trzy­my­wa­ne przez kor­po­ra­cje i rekla­my.

PRAWDA: Zarówno kon­sump­cjo­nizm, jak i kapi­ta­lizm są napę­dza­ne przez rywa­li­za­cję o sta­tus pomię­dzy kon­su­men­ta­mi.


28 Inklinacja ego­istycz­na

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Oceniamy sie­bie na pod­sta­wie poprzed­nich suk­ce­sów i pora­żek.

PRAWDA: Szukamy wymó­wek dla naszych pora­żek i postrze­ga­my sie­bie jako bar­dziej inte­li­gent­nych i bar­dziej umie­jęt­nych niż jeste­śmy.


29 Efekt świa­tła reflek­to­rów [ang. spo­tli­ght effect]

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Gdy jeste­śmy wśród innych ludzi, czu­je­my się tak, jak­by wszy­scy zauwa­ża­li każ­dy ele­ment nasze­go wyglą­du i zacho­wa­nia.

PRAWDA: Jeśli nie są do tego spro­wo­ko­wa­ni, ludzie zwra­ca­ją na nas nie­wiel­ką uwa­gę.


30 Efekt trze­ciej oso­by

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wierzymy, że nasze opi­nie i decy­zje powsta­ją w opar­ciu o doświad­cze­nie i fak­ty, a ludzie, któ­rzy się z nami nie zga­dza­ją, ule­ga­ją kłam­stwom i pro­pa­gan­dzie pły­ną­cym ze źró­deł, któ­rym nie ufa­my.

PRAWDA: Wszyscy uwa­ża­ją, że ludzie, z któ­ry­mi się nie zga­dza­ją są naiw­ni i wszy­scy myślą, że są dużo mniej podat­ni na per­swa­zję niż fak­tycz­nie są.


31 Katharsis

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Znalezienie ujścia dla gnie­wu jest sku­tecz­nym spo­so­bem na zre­du­ko­wa­nie stre­su i zapo­bie­gnię­cie wyła­do­wy­wa­niu się na przy­ja­cio­łach i rodzi­nie.

PRAWDA: Wyładowywanie gnie­wu wzma­ga agre­syw­ne zacho­wa­nia.


32 Efekt dez­in­for­ma­cji

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wspomnienia są jak nagra­nia, któ­re może­my sobie odtwo­rzyć.

PRAWDA: Wspomnienia są za każ­dym razem kon­stru­owa­ne na nowo z infor­ma­cji dostęp­nych na bie­żą­co, co spra­wia, że w dużym stop­niu prze­pusz­cza­ją wpły­wy z teraź­niej­szo­ści.


33 Konformizm

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jesteśmy sil­ny­mi jed­nost­ka­mi, któ­re się nie pod­po­rząd­ko­wu­ją, jeśli nie są do tego zmu­szo­ne.

PRAWDA: Potrzeba nie­wie­le wię­cej niż auto­ry­tet czy pre­sja spo­łecz­na, byśmy byli posłusz­ni, ponie­waż kon­for­mizm to instynkt prze­trwa­nia.


34 Wybuch pod­czas wyga­sza­nia [ang. extinc­tion burst]

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jeśli porzu­ci­my zły nawyk, to będzie stop­nio­wo wyga­sał i w koń­cu znik­nie z nasze­go życia.

PRAWDA: Za każ­dym razem, gdy nagle prze­sta­nie­my coś robić, nasz mózg podej­mie wysi­łek ostat­niej szan­sy, byśmy wró­ci­li do swo­je­go nawy­ku.


35 Próżniactwo spo­łecz­ne

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jeśli wspól­nie pra­cu­je­my przy jakimś zada­niu, pra­cu­je­my cię­żej i osią­ga­my lep­sze wyni­ki.

PRAWDA: Gdy jeste­śmy czę­ścią gru­py, zwy­kle podej­mu­je­my mniej­szy wysi­łek, ponie­waż wie­my, że nasza pra­ca będzie się kumu­lo­wa­ła z pra­cą innych.


36 Złudzenie trans­pa­rent­no­ści [ang. Illusion of Transparency]

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Gdy prze­ży­wa­my sil­ne emo­cje, ludzie mogą na nas spoj­rzeć i stwier­dzić, co myśli­my lub czu­je­my.

PRAWDA: Naszych subiek­tyw­nych doświad­czeń nie da się zaob­ser­wo­wać i prze­ce­nia­my to, jak bar­dzo poka­zu­je­my świa­tu nasze wewnętrz­ne myśli i emo­cje.


37 Wyuczona bez­rad­ność

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jeśli jeste­śmy w złej sytu­acji , zro­bi­my wszyst­ko, co w naszej mocy, by z niej uciec.

PRAWDA: Jeśli czu­je­my, że nie kon­tro­lu­je­my swo­je­go prze­zna­cze­nia, pod­da­je­my się i akcep­tu­je­my sytu­ację, w któ­rej się znaj­du­je­my.


38 Poznanie ucie­le­śnio­ne

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Nasze opi­nie na temat ludzi i wyda­rzeń powsta­ją w opar­ciu o obiek­tyw­ną oce­nę.

PRAWDA: Fizyczny świat tłu­ma­czy­my na sło­wa, w któ­re następ­nie wie­rzy­my.


39 Efekt sku­pie­nia

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Przed pod­ję­ciem decy­zji lub okre­śle­niem war­to­ści racjo­nal­nie ana­li­zu­je­my wszyst­kie czyn­ni­ki.

PRAWDA: Pierwsze spo­strze­że­nie zosta­je w naszym umy­śle i wpły­wa na póź­niej­sze spo­strze­że­nia i decy­zje.


40 Uwaga

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Widzimy wszyst­ko, co dzie­je się przed naszy­mi oczy­ma, reje­stru­jąc wszyst­kie infor­ma­cje, jak kame­ra.

PRAWDA: Jesteśmy świa­do­mi tyl­ko nie­wiel­kiej ilo­ści ogó­łu infor­ma­cji, któ­ry reje­stru­ją nasze oczy, a jesz­cze mniej jest prze­twa­rza­ne przez nasz świa­do­my umysł i zapa­mię­ty­wa­ne.


41 Samoutrudnianie

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Staramy się osią­gnąć suk­ces we wszyst­kim, co robi­my.

PRAWDA: Często zawcza­su two­rzy­my warun­ki dla poraż­ki, by chro­nić swo­je ego.


42 Samospełniające się pro­roc­two

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Przewidywania na temat naszej przy­szło­ści są zależ­ne od nie­za­leż­nych od nas sił.

PRAWDA: Sama wia­ra w to, że wyda­rze­nie będzie mieć miej­sce w przy­szło­ści może spra­wić, że się ono wyda­rzy, jeśli zale­ży ono od ludz­kie­go zacho­wa­nia.


43 Chwila

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Jesteśmy jed­ną oso­bą, a nasze szczę­ście zale­ży od tego, czy jeste­śmy zado­wo­le­ni z życia.

PRAWDA: Mamy wie­le „ja”, a szczę­ście zale­ży od zado­wo­le­nia ich wszyst­kich.


44 Reguła kon­se­kwen­cji

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wiemy, jak z cza­sem zmie­nia­ły się nasze opi­nie.

PRAWDA: Jeśli świa­do­mie nie pil­no­wa­li­śmy naszych postę­pów, będzie­my zakła­dać, że zawsze czu­li­śmy się tak, jak czu­je­my się teraz.


45 Heurystyka repre­zen­ta­tyw­no­ści

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Znajomość histo­rii danej oso­by poma­ga nam usta­lić, jaka jest ta oso­ba.

PRAWDA: Wyciągamy pochop­ne wnio­ski na pod­sta­wie tego, jak dana oso­ba wyda­je się paso­wać do zało­żo­ne­go z góry typu oso­bo­wo­ści.


46 Oczekiwania

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wino to skom­pli­ko­wa­ny elik­sir, pełen sub­tel­nych sma­ków, któ­re tak napraw­dę może roz­róż­nić tyl­ko eks­pert, a doświad­cze­ni sma­ko­sze są odpor­ni na pod­stę­py.

PRAWDA: Ekspertów od win i kon­su­men­tów moż­na oszu­kać poprzez zmia­nę ich ocze­ki­wań.


47 Iluzja kon­tro­li

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Wiemy, jak wiel­ką kon­tro­lę mamy nad naszym oto­cze­niem.

PRAWDA: Często wie­rzy­my, że mamy kon­tro­lę nad wyni­ka­mi, któ­re są loso­we albo zbyt skom­pli­ko­wa­ne, by moż­na je było prze­wi­dzieć.


48 Podstawowy błąd atry­bu­cji

BŁĘDNE ZAŁOŻENIE: Zachowanie innych ludzi jest odbi­ciem ich oso­bo­wo­ści.

PRAWDA: Zachowanie ludzi jest bar­dziej wyni­kiem sytu­acji niż ich uspo­so­bie­nia.


==


Nie mamy poję­cia, dla­cze­go zacho­wu­je­my się tak, jak się zacho­wu­je­my, wybie­ra­my te rze­czy, któ­re wybie­ra­my albo myśli­my tak, jak myśli­my. Zamiast tego two­rzy­my opo­wia­da­nia, małe histo­rie, któ­re obja­śnia­ją powo­dy.

Jesteśmy peł­ni prze­ko­nań, któ­re dobrze wyglą­da­ją na papie­rze, ale w prak­ty­ce się roz­pa­da­ją.

Mamy głę­bo­kie pra­gnie­nie, by cały czas mieć rację i jesz­cze głęb­sze pra­gnie­nie, by widzieć sie­bie w pozy­tyw­nym świe­tle, zarów­no pod wzglę­dem moral­nym, jak i pod wzglę­dem zacho­wa­nia.

Możemy w dużym stop­niu nagiąć swo­je zda­nie , by osią­gnąć te cele.

Błędy poznaw­cze to moż­li­we do prze­wi­dze­nia sche­ma­ty myśle­nia i zacho­wa­nia, któ­re dopro­wa­dza­ją do wycią­ga­nia nie­wła­ści­wych wnio­sków.

Wiele z nich utwier­dza nas w naszych obser­wa­cjach lub powstrzy­mu­je przed zoba­cze­niem sie­bie samych jako bufo­nów.

Heurystka to umy­sło­wa dro­ga na skró­ty, któ­rą wyko­rzy­stu­je­my, by roz­wią­zać powszech­ne pro­ble­my. Przyspiesza ona prze­twa­rza­nie infor­ma­cji w mózgu, jed­nak cza­sa­mi, gdy myśli­my zbyt szyb­ko, zda­rza się nam prze­oczyć coś waż­ne­go. Gdy w prze­szło­ści bodziec wpły­nął na nasz spo­sób zacho­wa­nia i myśle­nia albo spo­sób, w któ­ry postrze­ga­my póź­niej inny bodziec, to zja­wi­sko nazy­wa­my toro­wa­niem.

(W biu­rze:) Wystarczyła tyl­ko eks­po­zy­cja na aktów­ki i ele­ganc­kie pió­ra, by zmie­nić zacho­wa­nie nor­mal­nych, roz­sąd­nych ludzi. Zaczęli bar­dziej ze sobą kon­ku­ro­wać, byli bar­dziej zachłan­ni i nie mie­li poję­cia dla­cze­go. Gdy mie­li się wytłu­ma­czyć, racjo­na­li­zo­wa­li swo­je zacho­wa­nie za pomo­cą fał­szy­wych opo­wie­ści, w któ­rych praw­dzi­wość wie­rzy­li.

W przy­pad­ku każ­de­go przed­mio­tu fizycz­ne­go, któ­ry napo­ty­ka­my, przez nasz umysł prze­ta­cza się burza sko­ja­rzeń.

Jeśli sytu­acja jest zna­jo­ma, może­my pole­gać na intu­icji.

Jeśli sytu­acja jest nowa, musi­my uru­cho­mić świa­do­my umysł.

Nie może­my bez­po­śred­nio toro­wać samych sie­bie, ale może­my stwo­rzyć oto­cze­nie sprzy­ja­ją­ce sta­nom umy­sło­wym, któ­re chce­my osią­gnąć.

Gdy wyja­śnia­my, dla­cze­go czu­je­my się w okre­ślo­ny spo­sób, albo dla­cze­go zacho­wa­li­śmy się tak, jak się zacho­wa­li­śmy, musi­my trak­to­wać to z przy­mru­że­niem oka.

Możemy stać się tak pew­ni swo­je­go poglą­du na świat, że nikt nie będzie w sta­nie nas od nie­go odwieść.

W nauce przy­bli­ża­my się do praw­dy dzię­ki poszu­ki­wa­niu prze­ciw­staw­nych dowo­dów.

Gdy dowia­du­je­my się cze­goś nowe­go, szyb­ko reda­gu­je­my swo­ją prze­szłość, by móc poczuć kom­fort, że zawsze mamy rację.

Gdy wspo­mi­na­my to, jaką oso­bą byli­śmy kie­dyś, zawsze rekon­stru­uje­my histo­rię swo­je­go życia tak, by lepiej paso­wa­ła do tego, kim jeste­śmy dzi­siaj.

Jak kow­boj strze­la­ją­cy do sto­do­ły: po jakimś cza­sie ścia­na sto­do­ły jest podziu­ra­wio­na od kul. W nie­któ­rych miej­scach dziur jest wię­cej, w innych mniej. Jeśli kow­boj nama­lu­je śro­dek tar­czy w miej­scu, w któ­re tra­fi­ła więk­szość jego kul, wyglą­da to tak, jak­by dobrze radził sobie z bro­nią. Malując śro­dek tar­czy w miej­scu wie­lu tra­fień, kow­boj narzu­ca sztucz­ny porzą­dek loso­wej szan­sie.

Teraźniejsze „ja” musi wro­bić przy­szłe „ja” w robie­nie cze­goś, co będzie dobre dla ich oboj­ga.

W każ­dej nie­bez­piecz­nej sytu­acji, jak tonię­cie łodzi lub pożar wie­żow­ca, atak sza­leń­ca z bro­nią czy ude­rze­nie tor­na­da, ist­nie­je szan­sa, że będzie­my tak przy­tło­cze­ni nie­bez­piecz­nym nawa­łem nie­jed­no­znacz­nych infor­ma­cji, że nie zro­bi­my zupeł­nie nic.

75% ludzi uwa­ża za nie­moż­li­we roz­sąd­ne myśle­nie pod­czas kata­stro­fy czy w obli­czu nie­uchron­nej zgu­by. Ci, któ­rzy prze­ży­wa­ją, to ludzie, któ­rzy przy­go­to­wu­ją się na naj­gor­sze i ćwi­czą zawcza­su. Przeprowadzają bada­nia lub budu­ją schron albo ćwi­czą pro­ce­du­ry. Szukają wyjść i wyobra­ża­ją sobie, co zro­bią. Ci ludzie nie roz­my­śla­ją w trak­cie kata­stro­fy, ponie­waż wszyst­ko już prze­my­śle­li.

„Ucieczka do nor­mal­no­ści” to stan umy­słu, w któ­rym usi­łu­je­my spra­wić, by wszyst­ko było w porząd­ku poprzez wia­rę, że tak jest. Ucieczka do nor­mal­no­ści nie pozwa­la nam uwie­rzyć, że okrop­ne wyda­rze­nia nas dotkną.

Dużo bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że będzie­my się guz­drać, jeśli nie uda nam się pojąć powa­gi sytu­acji i nigdy nie byli­śmy wysta­wie­ni na rady doty­czą­ce tego, co robić.

Ucieczka do nor­mal­no­ści może być zasto­so­wa­na tak­że w przy­pad­ku wyda­rzeń na więk­szą ska­lę. Globalne ocie­ple­nie, kry­zys ener­ge­tycz­no-pali­wo­wy, epi­de­mia oty­ło­ści i kry­zys na gieł­dzie to dobre przy­kła­dy więk­szych, bar­dziej skom­pli­ko­wa­nych wyda­rzeń, w któ­rych ludzie nie podej­mu­ją żad­nych dzia­łań, ponie­waż po pro­stu trud­no jest sobie wyobra­zić, jak bar­dzo zmie­ni­ło­by się życie, gdy­by te pro­gno­zy były praw­dzi­we.

Gdy sta­je­my przed pod­ję­ciem decy­zji, w któ­rej jeste­śmy zmu­sze­ni do prze­my­śle­nia swo­ich racjo­nal­nych pod­staw, zaczy­na­my wyci­szać swój mózg emo­cjo­nal­ny i wzmac­nia­my prze­kaz mózgu logicz­ne­go. Zaczynamy two­rzyć men­tal­ne listy „za” i „prze­ciw”, któ­rych nigdy byśmy nie wymy­śli­li, gdy­by­śmy kie­ro­wa­li się instynk­tem.

Introspekcja może cza­sa­mi zapro­wa­dzić nas do pod­ję­cia decy­zji, któ­re dobrze wyglą­da­ją w teo­rii, na papie­rze, ale wywo­łu­ją w nas emo­cjo­nal­ną pust­kę.

Badania nad intro­spek­cją pod­wa­ża­ją całą dzie­dzi­nę kry­tycz­nej ana­li­zy sztu­ki – gier wideo, muzy­ki, fil­mu, poezji, lite­ra­tu­ry – wszyst­kie­go.

Gdy pyta­my ludzi, dla­cze­go lubią pew­ne rze­czy, a innych nie, muszą prze­tłu­ma­czyć coś z głę­bo­kiej, emo­cjo­nal­nej, pier­wot­nej czę­ści swo­jej duszy na język wyż­sze­go, logicz­ne­go, racjo­nal­ne­go świa­ta słów.

Introspekcja to nie pod­łą­cze­nie się do swo­ich naj­głęb­szych men­tal­nych kon­struk­tów, ale fabry­ko­wa­nie. Analizujemy to, co zro­bi­li­śmy, lub to, jak się czu­li­śmy, i wymy­śla­my jakieś roz­sąd­ne wyja­śnie­nie, w któ­re może­my uwie­rzyć. Jeśli mamy je opo­wie­dzieć innym, wymy­śla­my wyja­śnie­nie, w któ­re oni też mogą uwie­rzyć.

Po pro­stu łatwiej jest w coś wie­rzyć, jeśli przed­sta­wi się przy­kła­dy, niż kie­dy mamy zaak­cep­to­wać coś w opar­ciu o licz­by lub abs­trak­cyj­ne fak­ty.

Możemy naj­pierw wyko­rzy­stać heu­ry­sty­kę dostęp­no­ści, a dopie­ro póź­niej fak­ty. Określamy praw­do­po­do­bień­stwo jakie­goś wyda­rze­nia w przy­szło­ści na pod­sta­wie tego, jak łatwo może­my je sobie wyobra­zić, a jeśli jeste­śmy bom­bar­do­wa­ni donie­sie­nia­mi albo jeste­śmy peł­ni obaw, to te wizje przy­ćmią nowe infor­ma­cje, któ­re mogły­by zaprze­czyć naszym prze­ko­na­niom.

Pluralistyczna igno­ran­cja – sytu­acja, w któ­rej każ­dy myśli o tym samym, ale wie­rzy, że jest jedy­ną oso­bą, któ­ra o tym myśli. Potrzeba tyl­ko jed­nej oso­by, by inni się dołą­czy­li. Ludzie bie­gną na pomoc, gdy zoba­czą, że ktoś daje im taki przy­kład. Powinniśmy zawsze być pierw­szą oso­bą, któ­ra odłą­cza się od gru­py i ofe­ru­je pomoc – albo pró­bu­je uciecz­ki – ponie­waż może­my być pew­ni, że nikt inny tego nie zro­bi.

Im mniej wie­my na dany temat, tym mniej nam się wyda­je, że moż­na o nim wie­dzieć w ogó­le.

Amatorzy uwa­ża­ją się za eks­per­tów dużo czę­ściej niż praw­dzi­wi eks­per­ci.

Apofenia nie pozwa­la nam wie­rzyć w szum i nie­ład, zbie­gi oko­licz­no­ści i przy­pad­ki.

Gdy łączy­my punk­ty w naszym życiu w taki spo­sób, by opo­wia­da­ły histo­rię, a póź­niej inter­pre­tu­je­my histo­rię tak, by mia­ła szcze­gól­ne zna­cze­nie, to wła­śnie jest praw­dzi­wa apo­fe­nia.

Jeśli pro­dukt nie jest nie­zbęd­ny, jak na przy­kład iPad, to ist­nie­je spo­ra szan­sa, że klient sta­nie się jego fanem, ponie­waż musiał zde­cy­do­wać się wydać na nie­go dużą sumę pie­nię­dzy. To wła­śnie wybór jed­nej rze­czy zamiast dru­giej pro­wa­dzi do opo­wie­ści o tym, dla­cze­go to zro­bi­li­śmy, któ­re zwy­kle łączą się z naszym obra­zem nas samych. Budując mar­kę korzy­sta się z tego, dając klien­tom moż­li­wość two­rze­nia oso­by, któ­rą myślą, że są poprzez moż­li­wość dopa­so­wa­nia się do magii okre­ślo­nych pro­duk­tów.

Następnym razem, gdy będzie­my goto­wi zagłę­bić się w sto powo­dów, dla któ­rych nasz tele­fon komór­ko­wy, tele­wi­zor albo samo­chód jest lep­szy od tego, któ­ry nale­ży do kogoś inne­go, zawa­haj­my się. Ponieważ nie pró­bu­je­my zmie­nić zda­nia dru­giej oso­by – pró­bu­je­my poprzeć wła­sne.

Sofizmat roz­sze­rze­nia – „ata­ko­wa­nie cho­cho­ła” – dzia­ła zgod­nie z podob­ną zasa­dą. Najpierw budu­je­my cho­cho­ła, potem go ata­ku­je­my, następ­nie poka­zu­je­my, jak łatwo było go poko­nać, a potem docho­dzi­my do wnio­sków.

Gdy two­rzy­my nie­praw­do­po­dob­ny sce­na­riusz, w któ­rym świat sta­nął­by na gło­wie, jeśli argu­ment innej oso­by miał­by zwy­cię­żyć, kon­stru­uje­my cho­cho­ła.

Czasami ludzie zmie­nia­ją cho­cho­ła w ostrze­że­nie doty­czą­ce śli­skiej spra­wy, w któ­rej pozwo­le­nie na wygra­ną jed­nej stro­ny posta­wi­ło­by ludz­kość na dro­dze do znisz­cze­nia.

Za każ­dym razem, gdy ktoś roz­po­czy­na atak od „Więc mówisz, że wszy­scy powin­ni­śmy po pro­stu…” albo „Wszyscy wie­dzą…”, może­my się zało­żyć, że nad­cho­dzi cho­choł.

Gdy zakła­da­my, że ktoś nie ma racji na pod­sta­wie tego, kim jest, lub do jakiej gru­py nale­ży, popeł­nia­my błąd ad homi­nem.

Argumentum ad homi­nem może dzia­łać też w dru­gą stro­nę. Możemy zakła­dać, że ktoś jest god­ny zaufa­nia, ponie­waż skład­nie się wypo­wia­da albo jest na sza­no­wa­nym sta­no­wi­sku.

Możemy świet­nie oce­niać oso­bo­wość, ale musi­my świet­nie oce­niać dowo­dy, by unik­nąć złu­dzeń.

Mamy skłon­ność do obwi­nia­nia ofia­ry, nie dla­te­go, że jeste­śmy okrop­ny­mi ludź­mi, ale dla­te­go, że chce­my wie­rzyć, że jeste­śmy na tyle mądrzy, by unik­nąć podob­ne­go losu.

Chcemy, by świat był spra­wie­dli­wy, więc uda­je­my, że tak jest.

Pamiętanie o nie­spra­wie­dli­wo­ści świa­ta, loso­wo­ści uro­dze­nia ozna­cza, że ludzie czę­sto cier­pią z powo­du prze­ciw­no­ści losu i cie­szą się z dostat­ku, nie podej­mu­jąc żad­nych wła­snych sta­rań.

Jeśli będzie­my uwa­żać, że świat jest spra­wie­dli­wy, ludzie, któ­rzy potrze­bu­ją pomo­cy mogą jej nigdy nie otrzy­mać.

Jesteśmy dużo bar­dziej podat­ni na suge­stie, gdy tema­tem roz­mo­wy jeste­śmy my.

Mamy ide­ali­stycz­ną wizję sie­bie samych, posta­ci, któ­re wyma­rzy­li­śmy sobie we wła­snych umy­słach, i któ­ry­mi cią­gle pró­bu­je­my się stać.

Szukamy grup, do któ­rych może­my się przy­łą­czyć, by lepiej sca­lić to, kim jeste­śmy w histo­rii, któ­rą opo­wia­da­my samym sobie – histo­rii, wyja­śnia­ją­cej dla­cze­go robi­my to, co robi­my.

By mógł dzia­łać jaki­kol­wiek plan, każ­dy zespół potrze­bu­je przy­naj­mniej jed­ne­go dup­ka, któ­re­go nie obcho­dzi, czy zosta­nie zwol­nio­ny, wygna­ny czy eks­ko­mu­ni­ko­wa­ny.

By gru­pa pod­ję­ła dobrą decy­zję, musi pozwo­lić na róż­ni­ce poglą­dów i prze­ko­nać każ­de­go, że może wyra­zić swo­je zda­nie nie ryzy­ku­jąc żad­ną karą.

Prawdziwe myśle­nie gru­po­we wyma­ga speł­nie­nia trzech warun­ków – zebra­nia gru­py ludzi, któ­rzy się lubią, odosob­nie­nia ich i wyzna­cze­nia osta­tecz­ne­go ter­mi­nu na pod­ję­cie klu­czo­wej decy­zji.


Jako naczel­ni szyb­ko for­mu­je­my gru­py i czu­je­my, jak gdy­by­śmy musie­li ich bro­nić przed całym zło­rze­cze­niem ze stro­ny innych grup.

Gdy gru­pa zbie­ra się, by pod­jąć decy­zję, we wszyst­kich, któ­rzy czu­ją się bez­piecz­ni w jed­no­ści może poja­wić się ilu­zja nie­ty­kal­no­ści.


Zaczynamy racjo­na­li­zo­wać pomy­sły innych ludzi i nie roz­wa­ża­my ponow­nie wła­snych.

Chcemy bro­nić jed­no­ści gru­py przed wszel­ką krzyw­dą, więc tłu­mi­my wąt­pli­wo­ści, nie kłó­ci­my się, nie pro­po­nu­je­my alter­na­tyw.


Ponieważ każ­dy tak robi, lider gru­py błęd­nie zakła­da, że wszy­scy się zga­dza­ją.

Badania mówią, że takiej sytu­acji moż­na unik­nąć , gdy szef nie może wyra­zić swo­ich ocze­ki­wań; tym samym opi­nia sze­fa nie sta­je się auto­ma­tycz­nie opi­nią innych.

W dodat­ku, jeśli gru­pa dobie­rze się od cza­su do cza­su w pary, by prze­dys­ku­to­wać pro­blem, moż­na wpro­wa­dzić róż­ni­cę poglą­dów na moż­li­wym do opa­no­wa­nia pozio­mie.


Jeszcze lepiej jest od cza­su do cza­su pozwo­lić oso­bom nie­zwią­za­nym na zapro­po­no­wa­nie ich opi­nii w trak­cie pro­ce­su, by wspo­móc obiek­tyw­ność gru­py. Wreszcie przy­dziel­my jed­nej oso­bie rolę dup­ka i powierz­my tej oso­bie odpo­wie­dzial­ność zna­le­zie­nia błę­du w pla­nie.

Zanim doj­dzie­my do kom­pro­mi­su, daj­my ludziom chwi­lę ochło­nąć, by ich emo­cje wró­ci­ły do nor­my.

Decyzje doty­czą­ce ryzy­ka i nagro­dy zaczy­na­ją się w „ja” nie­świa­do­mym. „Ja” nie­świa­do­me zauwa­ża rze­czy, któ­re są albo dobre albo złe, nie­bez­piecz­ne albo bez­piecz­ne, zanim „ja” świa­do­me może ubrać te uczu­cia w sło­wa.

Logicznie rzecz bio­rąc, ryzy­ko i korzy­ści to dwie róż­ne rze­czy, któ­re powin­ny być oce­nia­ne oddziel­nie, ale my po pro­stu nie oce­nia­my nicze­go logicz­nie.

Im bar­dziej coś wyda­je nam się korzyst­ne, tym, ogól­nie rzecz bio­rąc, mniej ryzy­kow­ne będzie się nam wyda­wać.

Próba pły­nię­cia pod prąd kul­tu­ry two­rzy nową falę ludzi, któ­rzy będą pró­bo­wać pły­nąć pod prąd.

Poczucie wła­snej war­to­ści jest w dużej mie­rze oszu­ki­wa­niem same­go sie­bie, ale ma swój cel. Kieruje nami bio­lo­gicz­na potrze­ba wyso­kie­go mnie­ma­nia o sobie, byśmy mogli unik­nąć sta­gna­cji. Jeśli mie­li­by­śmy się zatrzy­mać i napraw­dę prze­ana­li­zo­wać swo­je wady i poraż­ki, spa­ra­li­żo­wał­by nas strach i wąt­pli­wo­ści.

By poko­nać uczu­cie, że nie nada­je­my się do zada­nia, musi­my naj­pierw wyobra­zić sobie, że zada­nie jest pro­ste i łatwe. Jeśli tak zro­bi­my, ilu­zo­rycz­na wyż­szość przej­mie kon­tro­lę.


CENZURA:

W przy­pad­ku każ­de­go źró­dła infor­ma­cji są ludzie, któ­rzy mogą uwa­żać je za nie­bez­piecz­ne, nie dla­te­go, że ma ono wpływ na nich, ale dla­te­go, że może mieć wpływ na myśli i opi­nie wyima­gi­no­wa­nych osób trze­cich.


Takie poczu­cie zanie­po­ko­je­nia wpły­wem mowy nie na nas samych, ale na innych nazy­wa­ne jest efek­tem trze­ciej oso­by.


Jako nowo­cze­śni ludzie jeste­śmy bom­bar­do­wa­ni wia­do­mo­ścia­mi mediów, ale uwa­ża­my, że mają one mniej­szy wpływ na nas niż na innych ludzi.

Uważamy, że w jakiś spo­sób jeste­śmy odpor­ni na argu­men­tu­ją­cych, więc nie musi­my się niczym mar­twić.


Nie może­my liczyć na to, że wszy­scy inni będą tak sil­ni, jak my, więc jeśli jeste­śmy jak więk­szość ludzi, to naszym zda­niem pew­ne gło­sy powin­ny zamilk­nąć.

Efekt trze­ciej oso­by to źró­dło obu­rze­nia przy­wód­ców reli­gij­nych nad „here­tycz­ną pro­pa­gan­dą” i gniew przy­wód­ców poli­tycz­nych z powo­du „stra­chu przed odmien­ny­mi poglą­da­mi”.


Nie chce­my wie­rzyć w to, że moż­na nas do cze­goś prze­ko­nać, a jed­nym spo­so­bem na zacho­wa­nie tego prze­ko­na­nia jest zało­że­nie, że cała per­swa­zja, któ­ra lata w prze­strze­ni, musi lądo­wać na innych celach.

Gdy efekt trze­ciej oso­by spra­wia, że akcep­tu­je­my cen­zu­rę, zrób­my krok w tył i wyobraź­my sobie, jakie infor­ma­cje mogą prać nasz mózg według ludzi po dru­giej stro­nie, a potem zadaj­my sobie pyta­nie, czy te wia­do­mo­ści też powin­ny zostać ocen­zu­ro­wa­ne.

Gdy wyła­do­wu­je­my złość, nadal jeste­śmy zde­ner­wo­wa­ni i bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że będzie­my zacho­wy­wać się agre­syw­nie, by nadal wyła­do­wy­wać złość.

Gdy przy­zwy­cza­ja­my się do sys­te­mu spusz­cza­nia pary, sta­je­my się od nie­go zależ­ni. Skuteczniejszym wyj­ściem jest po pro­stu prze­sta­nie.

Następnym razem, gdy zoba­czy­my kolej­kę ludzi cze­ka­ją­cą na wej­ście do kla­sy sali kino­wej lub restau­ra­cji, nie bój­my się zła­mać norm – idź­my zaj­rzeć do środ­ka.

Zaraz przed tym, jak porzu­ca­my dłu­go wyko­ny­wa­ne przy­zwy­cza­je­nie, pani­ku­je­my. To osta­tecz­na despe­rac­ka pró­ba naj­star­szych czę­ści nasze­go mózgu, któ­re chcą wciąż być nagra­dza­ne.

Wybuchy pod­czas wyga­sza­nia [ang. extinc­tion burts] – chwi­lo­wy wzrost wystę­po­wa­nia sta­re­go zacho­wa­nia, proś­ba z głę­bi naszej duszy.

Ustalmy cele, a gdy je osią­gnie­my nagródź­my się wedle uzna­nia. Nie pani­kuj­my, gdy oka­że się to trud­ne.

W przy­pad­ku skom­pli­ko­wa­nych zadań łatwo jest stwier­dzić, kto nie wyko­nu­je swo­je­go przy­dzia­łu pra­cy. Gdy już wie­my, że nasze leni­stwo zosta­ło zauwa­żo­ne , bar­dziej się sta­ra­my. Robimy tak z powo­du inne­go zacho­wa­nia, zwa­ne­go lękiem przed oce­ną, co jest po pro­stu ład­nym okre­śle­niem tego, że bar­dziej się przej­mu­je­my, gdy wyróż­nia­my się wśród innych.

Wspólne gospo­dar­stwa zawsze pro­du­ku­ją mniej niż te z jed­nym wła­ści­cie­lem.

Wybory, nawet te małe, mogą powstrzy­mać miaż­dżą­ce brze­mię bez­rad­no­ści, ale nie może­my na tym poprze­stać. Musimy wal­czyć z naszym zacho­wa­niem i nauczyć się prze­gry­wać z dumą.

Przegrywanie jest czę­sto jedy­nym spo­so­bem, by zdo­być to, cze­go w życiu chce­my. Poza śmier­cią, nasze prze­zna­cze­nie nie jest nie do unik­nię­cia.

Racjonalizacja anty­cy­pa­cyj­na: Zachowania, któ­ry­mi ogra­ni­cza­my samych sie­bie to inwe­sty­cja w przy­szłą rze­czy­wi­stość, w któ­rej może­my za poraż­kę obwi­niać coś inne­go niż nasze umie­jęt­no­ści. Takie zacho­wa­nie ma na celu wyłącz­nie spra­wie­nie, że nasza nie­zwy­kle waż­na samo­oce­na będzie nadal sil­na i odpor­na. Jeśli zawsze może­my winić siły zewnętrz­ne za poraż­kę, to kto może powie­dzieć, że to napraw­dę była poraż­ka?

Jesteśmy bar­dzo pomy­sło­wi, jeśli cho­dzi o nasta­wia­nie się na poraż­kę. Jeśli osią­gnie­my suk­ces, może­my powie­dzieć, że uda­ło nam się to wbrew wszel­kim prze­ciw­no­ściom. Jeśli nam się nie uda, może­my winić wyda­rze­nia, któ­re dopro­wa­dzi­ły do poraż­ki, a nie wła­sną nie­kom­pe­ten­cję czy nie­udol­ność.

Gdy to, jak sobie radzi­my w świe­cie zewnętrz­nym, postrze­ga­my jako nie­od­łącz­ną część naszej oso­bo­wo­ści, bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że będzie­my ogra­ni­czać samych sie­bie.

Psycholog Phillip Zombardo powie­dział w 1984 roku dzien­ni­ko­wi New York Times: „Niektórzy ludzie uza­leż­nia­ją od swo­ich dzia­łań całą swo­ją toż­sa­mość. Przyjmują posta­wę »jeśli kry­ty­ku­jesz coś, co robię, to kry­ty­ku­jesz mnie«. Ich ego­cen­tryzm ozna­cza, że nie mogą ryzy­ko­wać poraż­ki, ponie­waż był­by to dru­zgo­cą­cy cios dla ich ego”.

Gdy wpły­wa­my na nie­zna­ne wody, a poraż­ka jest wyraź­ną moż­li­wo­ścią, nasz lęk obni­ży się za każ­dym razem, gdy zoba­czy­my nowy spo­sób na obwi­nie­nie za poten­cjal­ną poraż­kę sił, któ­re są poza naszą kon­tro­lą.


SAMOSPEŁNIAJĄCE SIĘ PROROCTWO:

Zawsze pró­bu­je­my prze­wi­dzieć zacho­wa­nie innych. Przyszłość to wynik dzia­łań, dzia­ła­nia są wyni­kiem zacho­wa­nia, a zacho­wa­nie jest wyni­kiem prze­wi­dy­wań.

Gdy ludzie pró­bu­ją prze­wi­dzieć przy­szłe wyda­rze­nia, robią wie­le zało­żeń na temat teraź­niej­szo­ści. Jeśli te zało­że­nia są wystar­cza­ją­co sil­ne, wyni­ka­ją­ce z nich dzia­ła­nia dopro­wa­dzą do prze­wi­dy­wa­nej przy­szło­ści.

Gdy oba­wia­my się, że potwier­dzi­my nega­tyw­ny ste­reo­typ, może się to prze­mie­nić w samo­speł­nia­ją­ce się pro­roc­two, nie dla­te­go, że ste­reo­typ jest praw­dzi­wy, lecz dla­te­go, że nie może­my prze­stać się mar­twić, że może­my stać się przy­kła­dem, któ­ry go potwier­dza.

Gdy ktoś wie­rzy, że jeste­śmy okre­ślo­nym typem czło­wie­ka, zazwy­czaj uda­je nam się spro­stać tym ocze­ki­wa­niom.

Jeśli uwa­ża­my, że ktoś będzie zacho­wy­wał się jak dupek, jeste­śmy wro­go nasta­wie­ni wobec tej oso­by i przez to spra­wia­my, że zacho­wu­je się jak dupek.

Jeśli myśli­my, że nasz part­ner nas nie kocha, będzie­my inter­pre­to­wać naj­mniej­sze ura­zy jako wiel­kie cio­sy – a to dopro­wa­dzi póź­niej do poczu­cia odrzu­ce­nia, któ­re spra­wia, że part­ner się dystan­su­je.

Jeśli chce­my mieć lep­szą pra­cę, lep­sze mał­żeń­stwo, lep­sze­go nauczy­cie­la, lep­sze­go przy­ja­cie­la – musi­my zacho­wy­wać się tak, jak­by to, cze­go pra­gnie­my, już zmie­rza­ło w naszym kie­run­ku.

Osoba, któ­rą wyobra­ża­my sobie, że jeste­śmy, to histo­ria, któ­rą opo­wia­da­my sobie i innym za każ­dym razem ina­czej, w zależ­no­ści od sytu­acji, z cza­sem też się zmie­nia. Dobrze jest wyobra­zić sobie, że w danej chwi­li w naszej gło­wie, aktyw­ne są dwa „ja” – teraź­niej­sze „ja” i pamię­ta­ją­ce „ja”.

Gdy włą­cza­my w gło­wie powtór­kę ze swo­je­go życia, nie może­my wró­cić do wszyst­kie­go, cze­go kie­dy­kol­wiek doświad­czy­li­śmy. Tylko to, co prze­szło z doświad­cze­nia do pamię­ci krót­ko­trwa­łej, a potem do pamię­ci dłu­go­trwa­łej jest w peł­ni dostęp­ne w naszej pamię­ci.

„Ja”, któ­re podej­mu­je decy­zje w naszym życiu, to zwy­kle „ja” pamię­ta­ją­ce. Ciąga nasze teraź­niej­sze „ja” w poszu­ki­wa­niu nowych wspo­mnień, opie­ra­jąc ocze­ki­wa­nia na ich temat na sta­rych wspo­mnie­niach. Teraźniejsze „ja” ma nie­wiel­ką kon­tro­lę nad naszą przy­szło­ścią.

Teraźniejsze „ja” jest szczę­śli­we, gdy zdo­by­wa nowe doświad­cze­nia. Lubi być w ruchu.

Pamiętające „ja” podej­mu­je wszyst­kie więk­sze decy­zje. Jest szczę­śli­we, gdy może­my usiąść, zasta­no­wić się nad swo­im dotych­cza­so­wym życiem i czuć zado­wo­le­nie. Jest szczę­śli­we, gdy opo­wia­da­my ludziom histo­rie o tym, co widzie­li­śmy i robi­li­śmy.

Są dwa spo­so­by, dzię­ki któ­rym może­my zade­cy­do­wać, czy jeste­śmy szczę­śli­wi, czy nie. Teraźniejsze „ja” jest szczę­śli­we, gdy doświad­cza cze­goś przy­jem­ne­go. Pamiętające „ja” jest szczę­śli­we, gdy wspo­mi­na­my nasze życie i wycią­ga­my mnó­stwo pozy­tyw­nych wspo­mnień.

Szczęście nie może być tyl­ko jed­nym lub tyl­ko dru­gim. Musimy być szczę­śli­wi z per­spek­ty­wy cza­su, jed­no­cze­śnie two­rząc wspo­mnie­nia, do któ­rych może­my póź­niej wra­cać. By być szczę­śli­wym teraz i zado­wo­lo­nym póź­niej, nie może­my sku­piać się tyl­ko na osią­ga­niu celów, ponie­waż, gdy już je osią­gnie­my, doświad­cze­nie się koń­czy. Byśmy byli napraw­dę szczę­śli­wi, musi­my zaspo­ka­jać nasze oba „ja”. Idźmy na lody, ale zrób­my to w taki spo­sób, by stwo­rzyć dłu­go­fa­lo­we wspo­mnie­nie. Ciężko pra­cuj­my, by mieć pie­nią­dze na póź­niej, ale rób­my to w spo­sób, któ­ry daje nam przy­jem­ność w trak­cie pra­cy.

Jeśli w naszym życiu wystę­pu­je samo­do­sko­na­le­nie i odnaj­dzie­my zna­cze­nie w zmia­nie, stłu­mi­my regu­łę kon­se­kwen­cji.

Gdybyśmy rzu­ca­li mone­tą i pięć razy z rzę­du wypa­dła­by resz­ka, mie­li­by­śmy sil­ne prze­czu­cie, że następ­nym razem wypadł­by orzeł, tak po pro­stu musia­ło­by być. Wydaje nam się, że musi się to zrów­no­wa­żyć. Takie prze­ko­na­nie to błąd hazar­dzi­sty lub błąd Monte Carlo, na cześć gry w rulet­kę w tam­tej­szym kasy­nie, w któ­rym w 1913 roku czar­ne wypa­dło 26 razy z rzę­du. W umy­słach hazar­dzi­stów, szan­se, że czar­ne wypad­nie zno­wu sta­wa­ły się kosmicz­nie małe; następ­nym razem musia­ło wypaść czer­wo­ne. Porządek musiał być przy­wró­co­ny. Podekscytowanie, wrza­wa i dźwięk kul­ki pod­ska­ku­ją­cej na nume­rach i kolo­rach były wiel­ką ułu­dą, ponie­waż szan­se wca­le się nie zmie­ni­ły. Szansa, że wypad­nie czar­ne była rów­nie duża, co 25 razy wcze­śniej.

Kasyna zawsze wygry­wa­ją, ponie­waż gdy wygry­wa­my, trud­no nam odejść od sto­łu. Jednak im dłu­żej gra­my, tym bar­dziej wyrów­nu­ją się szan­se.

Badani zazwy­czaj uwa­ża­li loso­wość za coś, co mogą prze­chy­trzyć. Dlatego dużo bar­dziej praw­do­po­dob­ne jest, że będzie­my uczest­ni­czyć w grach loso­wych, któ­re mają jakieś opcje do usta­wie­nia. Możliwość wybra­nia wła­snych liczb na lote­rii lub w wybra­nia licz­by, na któ­rą posta­wi­my w rulet­ce wpły­wa na to, jak postrze­ga­my wyni­ki. Zakładamy, że prze­zna­cze­nie sta­je się odro­bi­nę mniej potęż­ne, jeśli mamy coś do powie­dze­nia w tym, jak je kusi­my.

Ludzie, któ­rzy mają wyso­ki sta­tus spo­łecz­no-eko­no­micz­ny albo pocho­dzą z kul­tur, w któ­rych siła i wpływ są wyso­ko cenio­ne czę­ściej uwa­ża­li, że są lep­si w prze­wi­dy­wa­niu przy­szło­ści. Ludzie mniej boją się śmier­ci, jeśli mają sto­pień nauko­wy.

Co dziw­ne, ludzie, któ­rzy nie mają ugrun­to­wa­nej pozy­cji czę­sto osią­ga­ją w życiu wię­cej po pro­stu dla­te­go, że wie­rzą w to, że potra­fią i sta­ra­ją się bar­dziej od innych. Jeśli zbyt dłu­go będzie­my się sku­piać na bra­ku siły, może­my wpaść w stan wyuczo­nej bez­rad­no­ści, któ­ry może nas wcią­gnąć w pętlę nega­tyw­nych opi­nii i depre­sję. Odrobina kon­tro­li jest nie­zbęd­na, w prze­ciw­nym wypad­ku zupeł­nie się pod­da­my.


STEREOTYP / WYCIĄGANIE POCHOPNYCH WNIOSKÓW:

Gdy nie wie­my zbyt wie­le o jakiejś oso­bie, kie­dy nie mie­li­śmy szan­sy, żeby ją poznać, mamy skłon­ność do tego, by zmie­niać oso­bę w postać. Opieramy się na arche­ty­pach i ste­reo­ty­pach zaczerp­nię­tych z doświad­cze­nia i wyobraź­ni.

Mamy skłon­ność do zmie­nia­nia wszyst­kich w posta­cie, któ­rych zacho­wa­nie jest prze­wi­dy­wal­ne. Zamiast mówić: „Jack czu­je się nie­zręcz­nie wśród ludzi, któ­rych nie zna i dla­te­go, gdy widzę go w miej­scach publicz­nych zazwy­czaj uni­ka tłu­mów” mówi­my „Jack jest nie­śmia­ły”.

To skrót, łatwiej­szy spo­sób poru­sza­nia się w świe­cie spo­łecz­nym. Nasz mózg uwiel­bia cho­dzić na skró­ty. Łatwo jest zigno­ro­wać siłę sytu­acji. Postrzeganie ludzi przez pry­zmat ich sytu­acji to jeden z fun­da­men­tów psy­cho­lo­gii spo­łecz­nej.

Gdy widzi­my jakieś zacho­wa­nie, jak na przy­kład dziec­ko krzy­czą­ce w super­mar­ke­cie, pod­czas gdy wyda­wa­ło­by się obo­jęt­ni rodzi­ce nadal robią zaku­py, nasz umysł idzie na skró­ty i stwier­dza coś na temat histo­rii ich życia. Nawet pomi­mo tego, że nie mamy nie­zbęd­nej do rozu­mie­nia ilo­ści infor­ma­cji, wnio­sek wyda­je nam się satys­fak­cjo­nu­ją­cy.

Gdy Amerykanów zapy­ta­no, dla­cze­go myśle­li, że inni oby­wa­te­le Stanów Zjednoczonych mie­li­by chcieć przejść na stro­nę byłe­go Związku Radzieckiego, 80 pro­cent odpo­wie­dzia­ło, że dezer­te­rzy praw­do­po­dob­nie byli zdez­o­rien­to­wa­ni albo byli zdraj­ca­mi. Wyobrażali sobie ich jako posta­cie, któ­rych oso­bo­wość dyk­to­wa­ła ich dzia­ła­nia. Mimo wszyst­ko Ameryka jest kra­jem ludzi wol­nych i domem ludzi odważ­nych.


Gdy bada­cze zapy­ta­li, dla­cze­go Rosjanie mogli­by przejść na stro­nę Stanów Zjednoczonych, 90 pro­cent odpo­wie­dzia­ło, że Rosjanie praw­do­po­dob­nie ucie­ka­li z okrop­nych warun­ków życio­wych albo szu­ka­li lep­sze­go spo­so­bu na życie. Z ame­ry­kań­skie­go punk­tu widze­nia Rosjan nie moty­wo­wa­ła ich oso­bo­wość, ale ich oto­cze­nie. Zamiast zamie­niać ich w zdraj­ców, co mogło by być bar­dzo nie­po­ko­ją­ce, ponie­waż przy­by­wa­li do ojczy­zny bada­nych, Amerykanie musie­li obwi­nić za ich zacho­wa­nie coś zewnętrz­ne­go.

Gdy przy­pi­su­je­my jakieś cechy dzia­ła­niom innej oso­by, ana­li­zu­je­my spój­ność.

Nie może­my spraw­dzić spój­no­ści zacho­wa­nia kel­ner­ki czy ludzi w metrze. Nie może­my stwier­dzić, czy zacho­wa­nie sza­leń­ca z bro­nią było kon­se­kwent­ne, albo czy ktoś, kto przed chwi­lą zaje­chał nam dro­gę na uli­cy, zawsze jest dup­kiem. Kiedy nie może­my spraw­dzić spój­no­ści, obwi­nia­my oso­bo­wość ludzi za ich zacho­wa­nie.

Zimbardo twier­dzi, że ludzie nie są dobrzy z natu­ry lecz dla­te­go, że zachę­ca ich do tego oto­cze­nie. Uważa, że każ­dy może stać się potwo­rem, jeśli będzie mieć do tego siłę i moż­li­wość.

Gdy szu­ka­my przy­czy­ny dzia­łań inne­go czło­wie­ka, znaj­dzie­my ją.

Rzadko zasta­na­wia­my się naj­pierw, jak sil­ny wpływ ma sytu­acja.

Obwiniamy czło­wie­ka, nie śro­do­wi­sko, czy wpływ pre­sji oto­cze­nia na daną oso­bę.

Robimy to, ponie­waż chcie­li­by­śmy wie­rzyć, że nasze zacho­wa­nie wyni­ka wyłącz­nie z nasze­go wnę­trza.


Wiemy jed­nak, że to nie­praw­da. Zmieniamy się z intro­wer­ty­ka w eks­tra­wer­ty­ka, z mózgow­ca w pro­sta­ka, z oso­by cha­ry­zma­tycz­nej w figlar­ną – w zależ­no­ści od tego, gdzie się znaj­du­je­my i kto nas obser­wu­je.


Podstawowy błąd atry­bu­cji pro­wa­dzi do szu­flad­ko­wa­nia ludzi i zało­żeń na temat tego, kim są, ale musi­my pamię­tać, że pierw­sze wra­że­nie jest zwy­kle błęd­ne.

Te wra­że­nia będą trwać dopó­ki nie pozna­my ludzi i nie zro­zu­mie­my ich sytu­acji i warun­ków, w któ­rych mają miej­sce ich zacho­wa­nia.